
Obrzędy Wielkanocne
Wielkanoc to najstarsze i najważniejsze święto chrześcijańskie celebrujące misterium paschalne Jezusa Chrystusa: jego mękę, śmierć i zmartwychwstanie. Chcielibyśmy przybliżyć tradycje i obyczaje związane z tym okresem w naszym regionie. Dlatego ponownie sięgamy do publikacji z 1933 r. pt. „Rok obrzędowy na Pomorzu” autorstwa Bożeny Stelmachowskiej. Interesujący nasz przedział terytorialny to dawne powiaty lubawski, działdowski i brodnicki. To one ówcześnie swym zasięgiem obejmowały teren Welskiego Parku Krajobrazowego.
Niedziela palmowa
Ważnym i nieodzownym obrządkiem „kwietnej niedzieli” było i nadal jest święcenie wierzbowych gałązek – „palm”, które przechowywało się przez cały rok. Zatykane były w domach za lustrami i obrazami, zdarzało się, że również na strychu, w stajniach i oborach. Wierzono w ich szczególną moc ochronną. Miały bronić przed piorunami i ogniem, ale również zwierzęta gospodarcze przed chorobą. Lecznicze właściwości przypisywano „puźkom” czyli pąkom wierzbowym, które spożywano w chorobie. Wyróżnia się relacja ze Słupa, gdzie palma miała chronić domostwo przed rabunkami.
Boże rany
Cały czas żywe we wspomnieniach starszych mieszkańców regionu są „boże rany”. Stelmachowska nie poświęca im co prawda miejsca w relacjach z naszych terenów, ale warto o nich wspomnieć. Rankiem w Wielki Piątek mężczyźni i chłopcy wstawali najwcześniej i biciem kadykem budzili rodzinę czy też sąsiadów, wypędzając domowników z łóżek. Kydyk to gwarowe określenie na jałowiec. Tak spełniały się „boże rany”.
Magja wody
Główne nasilenie obrzędowe przypadało na Wielką Sobotę i to godzinę północną, czyli na właściwą Wielkanoc. Najbardziej interesującym zwyczajem i wydawałoby się, że już zapomnianym była wiara w uzdrawiającą moc nocnych kąpieli. Jak donosi Stelmachowska „przedewszystkiem magja wody dochodzi do znaczenia łącznie z przekonaniem o cudotwórczej mocy kąpieli w strumyku”. Miała ona dać ulgę w chorobie, dziewczęta natomiast czerpały wodę przed wschodem słońca i piły ją na urodę.
W Wielką Sobotę kończono również przykry okres postu i przykładowo w Ostaszewie obwieszczano to powiedzeniem:
Na bok śledzie,
Kiszka jedzie.
Święcenie potraw
Ciągle żywym i ważnym zwyczajem jest święcenie potraw w Wielką Sobotę. „Święconkę zastawiają zwykle z potraw mięsnych oraz pieczywa i zanoszą do kościoła, aby ksiądz poświęcił.” Stelmachowska zwraca uwagę, że zwyczaj ten dawniej był mało praktykowany, ale ówcześnie zaczął odżywać na nowo. Nierozerwalnym symbolem Świąt Wielkanocnych są pisanki. Z „Roku obrzędowego…” dowiemy się, że w Słupie barwiono jajka kolorami: czerwonym, niebieski, fioletowym i brązowym. Polewano woskiem i pisano litery lub wykonywano ornamenty figuralne np. baranka, kurczęta itp. Natomiast w Lidzbarku barwiono jednolicie, gotując jajka w oziminie, cebuli i kawie.
Pierwsze święto spędzano w domu, spożywając wspólnie święconkę i dzieląc się jajkiem. W drugie święto odbywał się dyngus, czyli „chłosta zielonemi rózgami”. W niektórych miejscowościach polewano się również wodą. Z dyngusem chodziły głownie dzieci lub też młodzi chłopcy. W czasie smagania recytowano:
Chodzę ja po dyngusie,
Powiem ja wam o Jezusie,
Wielki Czwartek, Wielki Piątek
Miał Pan Jezus wielki smutek.
A żydowie, jak katowie, Umęczyli Pana Jezusa w grobie,
A ja taki mały ptaszek,
Jak robaszek…
Nic nie wiem,
Nic nie powiem,
Przyjdę na drugą wiosnę,
Jak więcej podrosnę.
I o wykup proszę.
A wy pani wstańcie,
Kurkę pomacajcie I mnie jajko dajcie.
I kiełbasę…
Niech się trzy razy opaszę,
I garnuszek miodu,
Co nie umrę z głodu.
Za sprawienie dyngusa dzieci otrzymywały malowane jajka, placek i pieniądze. Identyczny przebieg mają zwyczaje dyngusowe w innych miejscowościach, jedynie oracje i recytacje ulegają zmianom. Jeszcze współcześnie znana jest w różnych wariantach przyśpiewka:
Dyngus, dyngus po dyngusie,
Leży placek na obrusie,
Pani kraje, a pan daje,
Proszę o święcone jaje.
Autorka: Izabela Redman-Zalewska